Płacz.
Ciemność.
- Co się dzieje!? - Do pokoju wpadła zaniepokojona Nancy, zapalając światło.
Mayson zmrużyła oczy.
- Ja... G-gdzie ja jestem? - wydukała zapłakana.
- W Nowym Jorku, w naszym malutkim mieszkaniu. Pamiętasz mnie?
Missi uważnie przyjrzała się znajomej twarzy i wywróciła oczami.
- Tak. Przecież przyjaźnimy się od dzieciństwa.
- No właśnie. Teraz mów co ci się przyśniło - zachęciła Nancy.
Rozmawiały do piątej nad ranem.
***
Noga w gipsie nie pozwalała na swobodny ruch, a tym bardziej na opuszczanie mieszkania. Dlatego też Missi napawała się słodkim lenistwem, rozmyślając nad sensem tego wszystkiego, co się wydarzyło.
Jak to było możliwe, żeby...?
- Już jestem! - zawołała przyjaciółka, pokazując się w progu.
- Kupiłaś to, o co cię prosiłam?
- Oczywiście. - Rzuciła pianki w stronę poszkodowanej. - A teraz wezmę się za przygotowywanie obiadu.
Nancy miała odwrócić się i wyjść z pomieszczenia, ale nagle ją oświeciło.
- Zapomniałabym. - Złapała się za głowę. - Rano dzwonił ten policjant. Chciał z tobą rozmawiać w sprawie wypadku.
- Powinnam oddzwonić?
- Nie. Poprosił, żebyś stawiła się u niego w biurze, jak najszybciej - oznajmiła, a Missi skinęła głową.
Dwie godziny później była w drodze na komisariat.
Dopiero teraz uświadomiła sobie, ze była ofiarą wypadku drogowego, w którym sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. Dlatego była tak nieźle pogruchotana.
- Ja do... - zaczęła, ale sekretarka jej przerwała.
- Szef uprzedzał. Proszę wejść, oczekuje na panią.
Dziewczyna pchnęła masywne drzwi i niepewnie przekroczyła próg. To, co zobaczyła, prawie zwaliło ją z nóg.
- Witam - odezwał się jako pierwszy.
To on.
- Jak się pani czuje? - zapytał, skanując jej sylwetkę.
Przełknęła ślinę ciężko i zajęła miejsce przed biurkiem.
- Dzień dobry - przywitała się w końcu, ignorując jego pytanie. - Chciał mnie pan widzieć.
- Potrzebujemy pani zeznań w sprawie naszego uciekiniera. - Spojrzał w dokumenty. - Znaleźliśmy go. Nazywa się Louis Tomlinson.
Teraz, to już kompletnie nic nie rozumiała. Gapiła się na mężczyznę z uchylonymi ustami.
- Wszystko w porządku? - zapytał, uśmiechając się lekko.
Odchrząknęła i podrapała się po karku.
- T-tak - wymamrotała. - Po prostu ostatnio coś ze mną nie tak.
- Jest pani w stanie złożyć zeznania?
- Tak.
Powiedziała mu wszystko, co pamiętała.
***
Godzinę później policjant oznajmił, że może iść do domu. Mieli dowody na tego całego Tomlinsona, który ją potrącił. Nie musiała się już tym martwić.
- Odprowadzę panią do wyjścia - zaproponował mężczyzna.
Nie sprzeciwiła się. Grzecznie podążyła do drzwi. Szli w kompletnej ciszy.
- Pani Mayson - odezwał się, kiedy miała nacisnąć klamkę.
- Tak? - Odwróciła się w jego stronę, napotykając piękne spojrzenie.
- Czy chciałaby pani wyjść kiedyś ze mną na kawę? - zapytał, patrząc jej prosto w oczy.
Na chwilę przestała oddychać.
- Proszę pana, ja... - zaczęła niepewnie.
- Zayn Malik - przedstawił się i wyciągnął dłoń. - Nie mów do mnie, jak do staruszka. Jestem niedużo starszy od ciebie.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, ale uścisnęła jego dłoń.
- Missi Mayson - odparła.
- Wybacz mi moją śmiałość. - Uśmiechnął się niepewnie i jakby lekko zawstydził.
Ten gest zmiękczył jej serce.
- Wszystko w porządku. - Również się uśmiechnęła.
- Więc, jeśli chodzi o kawę...
Dlaczego miałaby przepuścić taką okazję?
- Z przyjemnością - zgodziła się.
Widoczna ulga wpłynęła na twarz mężczyzny.
- Daj mi swoją komórkę - powiedziała, na co zmarszczył czoło. - Chcę wpisać ci mój numer telefonu - wyjaśniła.
Zayn zrobił głupią minę i podał jej urządzenie, na którym szybko wystukała kilka cyferek.
- Do zobaczenia - pożegnała się i wyszła, nie czekając na reakjcę mulata.
***
Tomlinson był sprawca wypadku, a nie jej przyrodnim bratem sutenerem.
Nie poznała żadnego Liama i nie została zgwałcona.
Wspaniały komisarz Malik, który ją uratował, okazał się być zwyczajnym policjantem, który prowadził jej sprawę.
Nigdy nie była dziwką.
Nigdy nie była na Kubie.
Nie była świadkiem operacji zmiany świadomości.
Nigdy nie pracowała w klubie nocnym.
Nikt jej nie pobił.
Nie było małego Mike'a.
Nigdy nie mieszkała z Malikiem.
Nigdy go nie całowała.
Nigdy go nie kochała.
Nikogo nie zabito.
Zayn żył i zaprosił ją na kawę.
Ona mieszkała z przyjaciółką, kończyła kolejny kierunek studiów i pracowała.
Miała szczęśliwą rodzinę, która czekała na nią w Maine.
To był tylko sen.
It was only just a dream...
------------------------------------------------------------------------
Tak, kochani.
To już OFICJALNY KONIEC opowiadania.
To już OFICJALNY KONIEC opowiadania.
Nie zżyłam się z nim tak bardzo, jak z pierwszym.
Być może dlatego, że jest o połowę krótszy.
Ale również jestem w niego dumna i szkoda mi go kończyć.
Niestety brak pomysłów na dalszą akcję sprawił, że uświadomiłam sobie brak sensu w dalszym prowadzeniu i ewentualnym pisaniu bezsensownych wątków.
Chciałabym, żebyście podzielili się ze mną swoimi refleksjami związanymi z tą historią.
Bardzo chcę znać wasze opinie.
W sekrecie zdradzę, że biorę się za kolejne opowiadanie, które będzie całkowicie w innym temacie niż dwa ostatnie.
Jak już będę go pewna, to dam wam znać :)
Piszcie, piszcie kochani! xxx
Dziękuję, że ze mną wytrwaliście i mam nadzieję, ze nie nie macie mi za złe takiego końca historii.
Wow, teraz mi się dopiero złożył tytuł opowiadania z tym całym bagnem ;-; Nadal mam mindfuck. Opowiadanie było świetne, mam nadzieję, że w kolejnym Zen też będzie główną postaci, albo chociaż znaczącą ;)
OdpowiedzUsuńBohaterem następnego opowiadania tym razem będzie Niall. Chciałam jakiejś zmiany, więc tak wyszło ;)
UsuńO ja pieprze. Wow. Em. Co okej. Szok o.o Nie no nie spodziewałam się takiego zakończenia :') chociaż powiem, że kamień z serca, Zayn żyje omg <333 wszyscy żyją omg <333 albo nie żyją ale kij z nimi :') cudowne opowiadanie <33 powodzenia przy następnym ;**
OdpowiedzUsuńPowiem tak. Jestem pozytywnie nastawiona. Jednak muszę powuedzieć ,że Twoje pierwsze opowiadanie było duzo lepsze od tego. Nie bierz tego do siebie bo ja mam po prostu takie odczucia , ktoś inny moze miec inne. Chodzi mi o to ,ze czytahac to opowiadanie nie czulam tych wszystkich emocji co przy pierwszym o Zaynie i Jess,aczkolwiek gdy zaczelam je czytac ...to czytalam...czytalam... i doszlam do momentu gdzie kompletnie niechcialo mi sie brac w to dalej ,gdyz Zayn trafil do pudła... ale nie moglam przestac czytac... i dopiero fo skaczylam i powiem Ci ,ze dobra robota. Uwielbiam Twoje blogi i przynam sie ,ze przeczytalam juz prolog i rozdzial 1 nowego o Niallu...Jednak fakt,ze to opowiadanie Fantasty musze sie co do niego przekonac. Komentuje ,gdyz wiem ze to wazne dla osoby piszacej. Zaoraszam do mnie i spodziewaj sie za kilka dni komentarza z ocena opowiadania o Niallu ;*
OdpowiedzUsuńPozdrowionka kochana ❤
Może już tu nie zaglądasz ale chciałam wyrazić swoją opinię. Twoje poprzednie opowiadanie jakoś bardziej przypadło mi do gustu. To też jest fajne ale brakowało mi w nim tego czegoś.
OdpowiedzUsuń