8 listopada 2015

30.

Malikowi nie pozwolono jechać z pacjentką do szpitala. Ochroniarze, którzy byli opiekunami pracownic nie mogli zbytnio ujawniać swojej tożsamości, jeśli to nie było konieczne. Liam kategorycznie zabronił mu wsiąść do samochodu, przez co prawie skończyło się na rękoczynie.
- Musisz spisać dokładny raport - poinformował Payne, kiedy szli do budynku.
- Raport?
- Tak.
- Po co?
- Chcę wiedzieć, co się dokładnie wydarzyło, a nie mam czasu z tobą porozmawiać - rzucił obojętnie.
- Podchodzi pan do tego, jakby nic ważnego się nie wydarzyło.
- Zajmij się swoja robotą, a ja swoją - powiedział na odchodne i zniknął za zakrętem jednego z długich korytarzy.
Skołowany Malik zamknął się w swoim niewielkim pokoju i zabrał się do pisania.

***

Lekarz robił, co w jego mocy, żeby przywrócić dziewczynę do przytomności. Jej organizm nie reagował na żadne leki, co zdarzyło mu się pierwszy raz. Nigdy nie spotkał się z takim przypadkiem. Zazwyczaj to były zasłabnięcia z powodu braku jedzenia i wody, ale tym razem było inaczej. Jej ciało nie było odwodnione, tylko lekko niedożywione.
Torbiel w mózgu nie mógł spowodować aż tak trwałej utraty świadomości...
- Siostro! - zawołał, głowiąc się nad kolejnym krokiem. - Musimy zrobić płukanie żołądka.
- Przecież ona jest nieprzytomna - zauważyła kobieta i zmarszczyła czoło.
- Nie mam innego wyjścia. Nie wiem, co do tej pory przyjmowała, a to może być istotne.
- Skąd doktor wie, ze coś przyjmowała?
-  Jej skóra jest blada i cienka, a włosy poszarzałe i kruche. Coś osłabiło jej organizm w bardzo szybkim tempie i to na pewno nie była kawa. Mam pewne podejrzenia.
Mężczyzna bał się, że nie zdąży znaleźć odpowiedzi. Nie chciał doprowadzić do śmierci niewinnej dziewczyny.
Musiał znaleźć rozwiązanie.

***

Missi uchyliła powieki, ale tylko na chwilę, bo jasne światło strasznie ją oślepiało.
Czy już umarła?
- Panno Mayson? Słyszy mnie pani?
Ten głos na pewno należał do kobiety.
- Panno Mayson - powtórzyła.
Szatynka zmusiła się do przełknięcia śliny, co okazało się być bolesne.
- Hm? - zachrypiała cicho i przechyliła głowę w stronę źródła dźwięku.
- Musi pani otworzyć oczy - nakazał jej ten sam głos.
- Jest tu za jasno - wyszeptała. - Czy ja jestem w niebie?
Kobieta roześmiała się na jej słowa, po czym chwyciła dziewczynę za dłoń.
- Na szczęście udało nam się panią uratować - powiedziała z radością.
Trochę zaskoczona Missi zmusiła się do otwarcia oczu i dopiero wtedy ujrzała rozmazaną postać pielęgniarki.
- Ja bym się tak nie cieszyła - mruknęła i zwilżyła wargi językiem. - Byłoby lepiej gdybym umarła.
Kobieta nie zareagowała na te słowa, tylko poszła po lekarza prowadzącego, który zjawił się w sali chwilę później.
- To głupie pytanie, ale muszę je zadać - uprzedził. - Jak się pani czuje?
- Gorzej niż źle - odparła z nietęga miną.
Wrócił jej wzrok i minimalna sprawność ruchowa, ale ciągle była zbyt słaba, żeby się poruszać.
- Gdyby nie pani znajoma, nie udałoby się nam wybudzić pani z chwilowej śpiączki.
- Znajoma? - zdziwiła się. - Jaka znajoma?
- Umm... Nie pamiętam nazwiska, ale zjawiła się w samą porę i podała nam nazwę tabletek, które pani łykała.
- Te tabletki... - zaczęła zmieszana.
- Wiem, co to za tabletki - przerwał jej z lekkim uśmiechem pocieszenia. - Są nielegalne i zazwyczaj używa się ich, żeby zapobiec ciąży przez rozregulowanie całego procesu zachodzącego w macicy. Te tabletki prędzej niszczą zdrowie kobiet, które je przyjmują niż pozwalają im na bezpieczny seks. Dla pewności moich domysłów zostanie pani poddana badaniu ginekologicznemu.
- Po co to badanie?
- Żeby sprawdzić stan pani narządów rozrodczych.
Zmieszana nie odpowiedziała od razu.
- Ale ja musiałam je brać - przyznała po chwili, spuszczając wzrok na dłonie. - Te tabletki...
- Musiała pani? - Spojrzał na nią podejrzliwe.
- Tak.
- Dlaczego?
- Jestem prostytutka - wyjaśniła krótko, co przeszło jej przez gardło wyjątkowo lekko, a mężczyzna uniósł brwi w zdziwieniu.
- Została pani zmuszona do przyjmowania tabletek, żeby móc świadczyć usługi cielesne?
- Dokładnie tak.
- Kto to zrobił? Kto przepisał pani te tabletki?
- Nie znam jej nazwiska - przyznała zrezygnowana. - Nie przedstawiła mi się.
- Gdzie pani pracuje?
Sprawa dziewczyny zaintrygowała młodego lekarza, który zaniepokoił się jej stanem. Sposób w jaki odpowiadała na jego pytania...
Sposób w jaki na niego patrzyła...
Tak nie zachowywała się zadowolona z życia kobieta.
- To jest... - zaczęła, ale szybko jej przerwano.
Do sali wszedł nikt inny, jak chory na umyśle Liam Payne.
- Witam pana doktora - przywitał się z szerokim uśmiechem na ustach.
Był świetnym aktorem.
- Witam - odpowiedział mężczyzna w białym kitlu. - Co pana tu sprowadza?
- Przyszedłem zobaczyć, jak się czuje mój skarb - odparł i podszedł do łózka z chorą dziewczyną. - Cześć, kochanie.
Pochylił się i złożył całusa na jej bladym policzku, a potem przysunął się na chwilę do jej ucha i wyszeptał "Współpracuj, albo skończysz w piwnicy".
Mayson wiedziała, w co zamierzał grac.
- Kim pan jest dla pacjentki? - zapytał zaintrygowany doktor.
- Przyszłym mężem, prawda skarbie?
Popatrzył na Missi wzrokiem, który mówił sam za siebie i tylko potwierdzał jego obietnicę.
- Tak - przyznała cicho.
- Na pewno? - dopytywał mężczyzna, patrząc twardym wzrokiem na dziewczynę.
- Tak - powtórzyła z większym przekonaniem i dodała uśmieszek.
- Myślę, że moja narzeczona jest zmęczona i chciałaby odpocząć - powiedział Payne.
Lekarz jeszcze przez chwile przyglądał się na przemian Missi i Liamowi, po czym niechętnie podszedł do drzwi.
- Przyjdę sprawdzić później, jaki jest pani stan, jak tylko pani odpocznie - poinformował i wyszedł.
Zadowolony szatyn poczekał chwilę, żeby upewnić się, że mężczyzna na pewno sobie poszedł i odwrócił się do Mayson.
- Teraz ja cię trochę popilnuję, żebyś czasem nie powiedziała niczego niestosownego. - Payne puścił jej oczko i usiadł na krześle, które stało tuż obok szpitalnego łóżka.
Zapowiadał się ciężki czas dla schorowanej Missi.
Bo kto normalny wytrzymałby z Liamem więcej niż pięć minut w jednym pomieszczeniu?

***

Dwa dni później Missi zaczęła nabierać kolorów i mieć więcej energii. Niestety odczuwała silne bóle brzucha, co zmusiło ją do zgody na badanie ginekologiczne, które miało odbyć się już za chwilę.
Payne nie odstępował jej na krok. Przy personelu i lekarzach zachowywał się jak przykładny ukochany, ale jak tylko opuszczali pokój, wracał do swojego naturalnego zachowania, czy po prostu był sukinsynem.
Pielęgniarka przerwała wywód wspólnika Louisa na temat wprowadzania nowych zasad w domu publicznym, którym obecnie był kierownikiem.
- Musze przygotować pacjentkę do badania, więc muszę pana wyprosić na korytarz - powiedziała uprzejmie i posłała mężczyźnie wyćwiczony uśmiech.
- To konieczne? - zapytał Payne.
- Niestety tak.
- W porządku - westchnął i wstał z krzesła. - Nie tęsknij za bardzo - rzucił do dziewczyny i grzecznie opuścił pokój.
- Na czym będzie polegało to badanie? - zapytała Missi, drżąc na ciele.
Brzuch znowu dawał o sobie znać.
- Będzie to wizyta kontrolna, czyli zostanie pani przebadana pod każdym kątem, żeby wykluczyć jakiekolwiek nieprawidłowości.
Szatynka przygryzła wargę, tłumiąc strach. Nienawidziła chodzić do ginekologa i do tej pory starała się go unikać.
- Proszę się nie denerwować. Wszystko będzie w porządku - odezwała się kobieta ciepłym głosem.
Mayson miała nadzieję, że w burdelu nie wyrządzili jej zbyt dużych szkód cielesnych...

***

Od samego zniknięcia Zayna, Niall Horan wziął się ostro do pracy i na własną rękę zajął się wytropieniem porwanych. Jak dotąd nikomu nie zdradził swojej działalności, ale dzisiaj miał zamiar to zmienić.
- Styles? - Zajrzał do stanowiska, które zajmował partner Malika.
- Tak? - Harry oderwał się od papierkowej roboty i podniósł wzrok na blondyna.
Zaintrygowany twarzą, którą miał zaszczyt zobaczyć, uniósł pytająco brwi.
- Chciałem z tobą pogadać - oznajmił Horan.
- Mamy o czym? - westchnął ciężko Styles.
- Przejąłeś nienawiść do mnie po Maliku? - Wywrócił oczami.
- Być może. - Wzruszył ramionami z obojętną miną. - Do rzeczy.
- Pewnie cię zaskoczę, ale odkąd zniknął Malik i ta jego... koleżanka, zacząłem działać i robię to do tej pory. Wydaje mi się, że wpadłem na istotny trop, który mógłby pomóc nam w ich odnalezieniu.
Skończył, ale Harry nie zareagował. Siedział otępiały i nie potrafił dobrać odpowiednich słów. Sam uparcie ślęczał nad tą sprawą, a teraz, kiedy dowiedział się o Horanie, nie dowierzał.
- Co to takiego?
- Lepiej słuchaj uważnie - upomniał blondyn, pokazując zęby w cwanym uśmieszku.
- Zamieniam się w słuch.
W ten sposób powstał plan akcji ratunkowej Mayson i Malika, która musiała się udać.

***

Missi Mayson, dziewczyna która nie najlepiej zaczęła życie i nie najlepiej je zakończyła. Lekarz na sali operacyjnej bardzo się starał. Próbował wszystkiego, żeby tylko obudzić jej serce.
Niestety...
Maszyna wydała z siebie przeciągły pisk, który wywołał ból na twarzy zgromadzonych. Musiała odejść tak młodo.
- Godzina zgonu - mężczyzna spojrzał na zegarek - dwudziesta dwie.
Pielęgniarka wypełniła wszystkie rubryczki, które były konieczne i odłożyła akta na bok. Jeszcze raz rzuciła okiem na młodą, ładną, nieprzytomną dziewczynę i westchnęła ze smutkiem. Odwróciła się, ale coś ją tknęło. Wróciła wzrokiem na dziewczynę i dostrzegła niewielki ruch. Dla pewności podeszła bliżej, a wtedy aparatura zaczęła pikać, wytwarzając dźwięk rytmu serca.
Serce pacjentki biło.
Missi żyła.
- Panie doktorze! - wrzasnęła zaskoczona i przystąpiła do sprawdzania parametrów życia.
Zszokowany lekarz podszedł do stołu operacyjnego i zaniemówił.
- Jak to możliwe? - wydukał. - Przecież jej serce... Ono się zatrzymało.
Więcej nikt się nie odezwał. Personel biegał gorączkowo i pomagał w obudzeniu dziewczyny.
- Zmiana raportu - zarządził główny prowadzący. - Operacja przebiegła pomyślnie. Proszę przenieść pacjentkę na salę pooperacyjną.
Czyżby Mayson miała misję do spełnienia?

***

Zayn od tygodnia nie widział swojej podwładnej. Nie, żeby się martwił, ale niepokoiła go nieobecność Liama. Nigdy nie znikał na tak długo. Mulat domyślał się, że to mogło być związane z dziewczyną.
Znudzony porządkował swoje rzeczy i natrafił na coś bardzo dziwnego. Mianowicie chodziło o zdjęcie kobiety, której nie znał. Nie kojarzył jej twarzy, ale gdzieś w środku czuł, że miał z nią styczność. Na odwrocie fotografii widniał wyblakły napis "na zawsze twoja" i serduszko. Zdezorientowany schował zdjęcie na dno szafy i odskoczył od niej jak poparzony.
Nie miał pojęcia, co przed chwilą zobaczył.

Czy sobie przypomni?

***

Wróciła.
Po trzech tygodniach bycia w szpitalu ponownie wróciła do znajomego burdelu. Doktor był przekonany, że oddał ją w dobre ręce kochającego narzeczonego, którego Payne świetnie udawał. Szkoda tylko, że wszyscy dookoła dali tak łatwo się nabrać.
- Witaj w domu, skarbie - rzucił Liam z uśmiechem i wpuścił Mayson do jej VIP-owskiego pokoju. - Jak się czujesz?
Zmroziła go spojrzeniem za tak nietrafione pytanie, a on zarechotał.
- Czyli świetnie - uznał. - Od jutra zaczynasz pracę na nowej sekcji, więc lepiej się przygotuj.
- Nie jestem na tyle silna, żeby dawać dupy - powiedziała spokojnie, odkładając bagaż na łóżko.
- Kogo to obchodzi - Machnął ręką lekceważąco. - Wypuścili cię ze szpitala, więc jesteś zdatna do użytku. A teraz porób trochę przysiadów, żeby wypełnić czymś nowe stroje.
Missi z obrzydzeniem patrzyła jak wychodzi.
Znowu została sama.
Wypakowała ciuchy do szafki, a kosmetyki zaniosła do łazienki i położyła się na łóżko. Mimo polepszenia się stanu zdrowia, nie do końca odzyskała siły. Jednak Liam miał rację - nikogo to tutaj nie interesowało.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Siemanko misiaczki!

Pewnie już się zorientowaliście, że rozdziały dodaje co jakieś 4/5 albo więcej dni. Będę się tego trzymała ze względu na to, że jestem w klasie maturalnej i więcej czasu przeznaczam na naukę niż pisanie opowiadania. Musicie być wyrozumiali (i trzymać za mnie kciuki w kwietniu xD).

Dziękuję, że ciągle tu jesteście i mama nadzieję, że daje radę z pisaniem (gdyby coś było nie tak, macie dać mi znać).

Kocham! xxx

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Już nie mogę się doczekać na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się wystraszyłam, gdy Misi "umarła" XDD Świetny i chcę częściej, ale wiem, że się nie da :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej, ale nie chciałam nic obiecywać, bo by wyszło, że się nie wywiązuję :)

      Usuń