Little Mix - Secret Love Song
ZAYN - PILLOWTALK
----------------------------------------------------------------
Zayn w pośpiechu wyszedł z klubu i odjechał w stronę mieszkania. Nie mógł przełknąć tego, że dziewczyna którą w jakiś sposób uratował, trafiła ponownie do takiego miejsca. Nie wiedział czy tu także szerzyła się prostytucja, ale miał nadzieję że nie. Po tym, czego naoglądał się u Liama nie chciał mieć z tym styczności.
- Już jestem - rzucił, zdejmując buty w przedpokoju.
Mike'a znalazł na łóżku. Chłopak smacznie spał i lekko pochrapywał. Zayn uśmiechnął się pod nosem i przeszedł do łazienki. W lustrze zobaczył zmęczoną twarz, która prawie nie wyglądała jak jego. Miał wory pod oczami i mętne spojrzenie. Odkąd zaczął pracować spał po 6 godzin dziennie. Szczęściem było, gdy udało mu się zdrzemnąć w ciągu dnia.
Ale musiał pracować.
Musiał zapewnić jakieś standardy życia chłopcu. Był za niego odpowiedzialny i coraz bardziej się do niego przywiązywał.
***
Missi po skończonym występie mogła przebrać się i wyjść do domu. Pensja za jedną noc na wynosiła jakieś pięćset dolarów przy dużej widowni. Występowała kilka razy w ciągu nocy. Z racji, że klub był nowo otwartym miejscem, klientów nie brakowało.
- Dobra robota, mała - pochwaliła ją żona właściciela.
Pomagała w garderobie dziewczynom z trudnymi strojami i ogólnie nadzorował pracę.
- Dziękuję, pani Nino. - Mayson posłała jej uśmiech i zabrała się za zdejmowanie peruki i rozczesywanie włosów.
- Tak samo wywijałam, jak byłam w twoim wieku.
- Pani też tańczyła? - dziewczyna się zdziwiła.
- I to jak tańczyłam! - zaśmiała się kobieta.
- W takim razie bardzo się cieszę, że pani się podobało. Starałam się.
- Widzę, że masz w tym niezłą praktykę.
- Zdarzyło mi się pracować w podobnym miejscu - ton Missi uległ zmianie.
- Powiedziałam coś nie tak? - zmartwiła się Nina.
- Wszystko w porządku. Po prostu wiążą się z tym nieprzyjemne wspomnienia. Bardzo bolesne.
- Więc czemu tu jesteś? Dlaczego zdecydowałaś się wrócić do tego zawodu?
- Nie miałam wyboru. To jest najszybszy sposób zarobienia na życie.
- Zawsze jest wybór, mała. Ja dokonałam swojego za późno i teraz żałuję.
Mayson zmarszczyła czoło.
- Jak to?
- Zawsze chciałam być modelką - rozmarzyła się kobieta. - Uciekłam z domy jako nastolatka i musiałam gdzieś zarobić. Trafiłam do miejsca jak ten klub, który prowadzi teraz mój mąż. Na początku traktowałam to jako zabawę, krótką przygodę. Jednak z czasem nie potrafiłam zacząć czegoś innego. Zatraciłam się w pokazywanie ciała, imprezach, alkoholu i narkotykach. Nie widziałam dla siebie innego miejsca. Dopiero kiedy zostałam zgwałcona mój świat przewrócił się do góry nogami. Zrozumiałam, że udostępnianie ciała jest najgorszym sposobem na zarabianie. Nawet jeśli tylko je pokazujesz. - Przełknęła ślinę i pociągnęła nosem. - Teraz jestem żoną faceta powiązanego z dilerstwem i do tego nie mogę mieć dzieci.
- Przykro mi - wyszeptała Missi. - To naprawdę straszne.
- Dlatego zastanów się nad tym, w co się pakujesz, bo potem nie będzie odwrotu.
Mayson chciała jakoś zareagować, ale nie mogła znaleźć odpowiednich słów.
- Wracaj do domu, mała - odezwała się kobieta. - Uważaj na siebie bo jest późno.
Dziewczyna skinęła głową, pakując swoje rzeczy.
- Dobranoc, pani Nino - pożegnała się i zapięła kurtkę.
Powietrze na zewnątrz było chłodne i orzeźwiające. Missi zaciągnęła się nim głęboko i przymknęła na chwilę oczy. Droga do domu wydała jej się męczarnią po całej nocy pracy, ale nie miała wyboru. Zanim ruszyła w ciemność weszła jeszcze do całonocnego sklepu monopolowego i kupiła setkę kolorowej wódki.
Ostatnio tylko to pomagało jej się odprężyć.
***
- Nie jestem ci w stanie pomóc, Tommo - jęknął mężczyzna z bródką i zmęczonymi, zielonymi oczami. - Wiesz, że zawsze ci pomagałem, ale ta sprawa jest zbyt poważna.
- Nie pierdol, George - mruknął Tomlinson.
- Próbuje ułożyć sobie życie. Za miesiąc biorę ślub z kobietą, którą kocham nad życie. Nie chce mieć więcej do czynienia z tą ciemną fuchą.
- Ale...
- Skończyłem z tym. Nawet sprzęt wyrzuciłem.
- Jesteś chujem, kumplu. Nie tego się spodziewałem.
- Musisz mnie zrozumieć.
- Gdzie się podział mój stary druh? No powiedz mi.
George pokręcił głową i odwrócił wzrok.
- Powinieneś już iść - odezwał się nagle.
- Nie przenocujesz mnie? - Louis uniósł brwi zdumiony.
- Posłuchaj, Tommo - zaczął, niecierpliwiąc się. - Sam się w to gówno wpakowałeś. Już dawno radziłem ci, żebyś dał na luz z burdelami, dziwkami i brudnym hajsem, ale nie chciałeś słuchać. Ostrzegałem cię, że wylądujesz w pierdlu szybciej niż ci się wydaje. Nie myliłem się. Dawałem ci dobrą radę, ale sądziłeś, że masz wszystko pod kontrolą. Wybacz, ale nie pomogę ci. Nie tym razem. Spieprzyłeś, Tommo. Nie licz, że zamieszam w to moją rodzinę. Byłem dobrym kolegą, ale do czasu. Czekałem i obserwowałem. Zarzekałeś się, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, ale zjawiałeś się tylko gdy miałeś potrzebę. Teraz radź sobie, kurwa, sam!
George zatrzasnął drzwi przed samym nosem oszołomionego Tomlinsona. Nie spodziewał się takiej reakcji ze strony faceta, który podrabiał wszelkie możliwe papiery. Był w tym doskonały i swego czasu pracował dla Louisa.
Zmienił się i odwrócił się do niego plecami, co nie ucieszyło Tomlinosna.
Był w kropce.
***
Kolejny dzień wydał się Zaynowi jakiś weselszy. Mimo panującego chłodu, słońce mocno świeciło. Mike wstał do szkoły bez marudzenia i tak samo chętnie zjadł śniadanie. Malik po raz pierwszy wreszcie się wyspał.
- Gotowy? - zapytał, kiedy chłopiec zakładał buty.
- Czy ty też czujesz wiosnę? - zamyślił się mały.
- W końcu mamy już koniec marca.
- Nie mogę się doczekać wakacji.
- Ja też, Mike. Ja też... - westchnął Zayn.
Obaj wyszli na zewnątrz i zauważyli więcej ludzi niż zazwyczaj. Widocznie większość zrezygnowała z autobusu czy samochodu na rzecz spaceru przy takiej pięknej pogodzie.
- Dlaczego nie masz dziewczyny? - zapytał nagle Mike, zaskakując tym mulata.
Czekali właśnie na autobus, który wyjątkowo się opóźniał.
- Muszę ją mieć? - odparł zaskoczony Zayn.
- Jesteś dorosły. Wydaje mi się, że powinieneś mieć już rodzinę i dzieci.
- A mi się wydaje, że jesteś za bardzo wygadany jak na ośmiolatka.
- W kwietniu będę miał dziewięć! - oburzył się chłopiec.
Malik westchnął ciężko i uśmiechnął się lekko.
- Pamiętam jak mnie kiedyś pilnowałeś. Byłem mały, ale wiem że była wtedy z tobą taka miła i ładna dziewczyna. Lubiłem ją. Ty też ją lubiłeś, a ona ciebie.
Mulata nie odpowiedział. Autobus nadjechał i musieli wsiąść. W trakcie drogi Zayn zastanawiał się nad słowami dzieciaka.
Kim była owa dziewczyna?
Tego nie pamiętał.
***
- Dzisiaj też pojedziesz do tego nowego klubu nocnego - poinformował szef.
Malik potarł twarz dłonią i popatrzył na mężczyznę zmęczonym wzrokiem.
- Czemu ja?
- Bardzo dobrze sobie ostatnio poradziłeś.
- Znowu to samo?
- Zaglądałeś do pudeł?! - szef podniósł głos.
Prawie krzyczał. Zrobił się czerwony na twarzy i szyi.
- Nie - odpowiedział Malik, patrząc na niego podejrzliwie. - Co w nich było?
Facet zaśmiał się pod nosem i machnął ręką.
- Nic, co mogłoby cię zainteresować.
- To dlaczego aż tak się przejąłeś, gdy zapytałem czy będzie w nich to samo? Myślałeś, że tam zajrzałem. Nie powinienem sprawdzić, co dostarczam?
Zayn starał się wyciągnąć z mężczyzny jak najwięcej informacji, ale nie liczył na powodzenie.
- Ja wszystkiego pilnuje. To wystarczy - zbył go i wskazał na drzwi. - Możesz już odejść. Wydaje mi się, że masz dzisiaj dużo do zrobienia zanim tam pojedziesz.
- Ja...
- Nie dyskutuj, Malik. Nie mam na to ochoty.
Zayn skinął głową i wyszedł. W magazynie praca szła gładko, jak po maśle. Nikt się nie ociągał. Każdy miał jakieś ważne zajęcie. Nawet nie było czasu na głębszy oddech.
- Jedziesz dzisiaj do tego klubu, prawda? - zapytał młody chłopaczek, kiedy on i Malik pakowali części do samochodów do odpowiednich pudeł.
- Czemu pytasz?
- Mógłbyś dać mi na chwilę zajrzeć do pudeł?
Mulat zmarszczył czoło i na chwilę przestał pracować.
- Po co? - Wyprostował się.
Chłopak wahał się przez chwilę, ale potem podszedł bliżej Zayna.
- Wiem, co tam jest - wyszeptał.
- Jak to? Przecież tylko szef ma do nich dostęp. Nawet własnoręcznie je pakuje.
- Mam swoje wtyczki. - Chłopak uśmiechnął się cwaniacko.
Malik zastanowił się przez chwilę.
- Nie mogę ci na to pozwolić - powiedział w końcu.
- Jak sobie chcesz - mruknął tamten i wrócił do pracy.
Przez resztę dnia już nikt nie zaczepiał mulata. Po przerwie, którą Zayn otrzymywał, żeby odebrać syna ze szkoły i zostawić go u sąsiadki, nadszedł moment wyprawy do klubu.
- Wszystko gotowe? - zapytał mężczyzn, którzy wkładali wszystko do busa.
- Tak.
Malik dotarł na miejsce w ciągu dziesięciu minut i poszedł tam gdzie zwykle.
- Kolega od Griffina? - zapytał mężczyzna w garniturze.
Szef klubu,
- Tak.
Zaprosił mulata do środka i wypełnił potrzebne dokumenty, po czym zapłacił odpowiednią sumę pieniędzy.
- Widzę, że bardzo dobrze nam się pracuje - rzucił, niby bezinteresownie, na co Zayn zatrzymał się w drodze do wyjścia. - Może chciałbyś być jedynym, który będzie cokolwiek do mnie dostarczał.
- Czy to konieczne?
- Dobrze zarobisz.
- Nie narzekam,
- Nalegam - upierał się.
- Nie dam rady pracować dla Griffina i dla pana jednocześnie - Zayn starał się wykręcić.
Facet wydał mu się podejrzany i nie chciał uczestniczyć w brudnych interesach, które prawdopodobnie tamten prowadził.
- Pracowałbyś dla niego, tylko byłbyś wyłącznym dostawcą mojego klubu nocnego.
- Czemu tak bardzo panu na tym zależy? - zapytał wreszcie.
- Czekałem, aż zapytasz. - Uśmiechnął się i poprawił krawat. - Chodzi o to...
Zanim mężczyzna dokończył zdanie, ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! - krzyknął szef.
W drzwiach ukazała się wysoka, szczupła kobieta o zmęczonej twarzy. Ludzie byli strasznie ponurzy. Malik nie widział jeszcze nikogo, kto nie byłby zmęczony życiem w tym mieście.
- Mamy mały problem - powiedziała zniesmaczona.
- O co chodzi, skarbie? - westchnął mężczyzna.
- Jedna z dziewczyn przyszła pijana.
- Bardzo?
- Jest nietrzeźwa, ale utrzymuje się na nogach.
- O kim mowa? - zapytał, zerkając na zegarek błyszczący na nadgarstku.
- Missi Mayson - odparła kobieta.
Zayn zacisnął szczękę. Wiedział, że to ją widział ostatnim razem. Teraz miał pewność, że tu pracowała.
- Musi zatańczyć. Przecież to nasza atrakcja wieczoru.
- Ale wiesz, jak to działa z alkoholem... - zmartwiła się.
- Wiem, kochanie. Daj jej mniejszą dawkę.
Ona zniknęła za drzwiami, a mężczyzna odchrząknął.
- Wybacz mojej żonie, że nam przerwała,
- W porządku. I tak muszę już iść - powiedział Zayn, chcąc wyrwać się z tego miejsca.
- Nie zostaniesz, żeby obejrzeć naszą gwiazdkę? Jestem waszym ostatnim klientem, więc wiem, że skończyłeś pracę.
- Muszę wrócić do domu.
- Tylko chwileczkę. Będziesz moim specjalnym gościem. Moi chłopcy zaprowadzą cię na miejsce dla VIP-ów.
Malik chciał się sprzeciwić, ale uznał, że jednak nie ma sensu, bo facet i tak by nie odpuścił.
- Tylko chwilę - zgodził się ku uciesze szefa.
Kilka minut później stał już przed samą sceną, na której miała pojawić się owa atrakcja, którą tak dobrze znał.
- Panie i panowie! - zabrzmiał głos gdzieś nad głowami zebranych. - Zapraszam na wspaniały występ gwiazdy wieczoru!
Zgasły światła i rozbrzmiała nastrojowa muzyka, który powoli się rozkręcała. Na scenę weszła dziewczyna stylizowana na policjantkę.
Klasycznie.
- Ale bym ją obracał - odezwał się ktoś po lewej stronie mulata.
Zayn odwrócił głowę w jego stronę i zobaczył gówniarza, który dopiero co skończył odpowiedni wiek, żeby móc wejść do takiego miejsca. Wyglądał na dzianego. Dziwne, że nie przyprowadził ze sobą napalonych kumpli.
- A ty w ogóle wiesz co to seks? - zapytał Malik. - Trochę kultury, dzieciaczku.
Chłopak spojrzał na niego zmieszany i momentalnie się uciszył.
Malik mógł skupić się na ruchach tancerki. Chciał, żeby na niego spojrzała, ale była jakby w innym świecie. Zdejmowała coraz więcej rzeczy, aż została w samym staniku i skąpych majtkach. Zayn nie mógł na to patrzeć, nawet jeśli chciał. Coś zmuszało go do odwrócenia wzroku.
- Idź na całość! - krzyknął ktoś z tłumu. - Pokaż cycki!
Reszta zebranych zawtórowała i zaczęła gwizdać i krzyczeć. Missi zatrzymała się i popatrzyła na tłum. Uśmiechnęła się leniwie i złapała za sznurek od stanika zawiązany na szyi.
- Nie rób tego - powiedział Zayn, wiedząc, że na pewno go nie słyszała. - Mayson! - zawołał.
Dziewczyna jakby zawahała się i przez chwilę wypatrywała czegoś w tłumie.
- Mayson! - krzyknął jeszcze raz.
Missi od razu zwrócił oczy na niego i zamarła. Nie spodziewała się go tutaj. Nie chciała, żeby ją taką oglądał. Mimo, że jej nie zależało...
- Zayn - wyszeptała, ale zebranym mężczyznom mogło tylko się wydawać, ze po prostu poruszyła wargami,
Zemdlała.
***
Mayson obudziła się w garderobie. Ktoś szamotał się za drzwiami, ale ciężko jej było rozróżnić głosy.
- Dlaczego nie zadzwoniliście po pogotowie?! - krzyknął jakiś mężczyzna.
- Nie było takiej potrzeby - odpowiedział drugi, chcąc go uspokoić.
- Jak to nie było takiej potrzeby?! Ona wyglądała jak śmierć, kiedy ją niosłem!
- Nie powinien się pan wtrącać w nie swoje sprawy.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem. W progu Missi zobaczyła niewyraźną, wysoką postać. Ten ktoś podszedł do niej i usiadł na brzegu kanapy, na której leżała.
- Jak się czujesz? - zapytał.
Dziewczyna zmrużyła oczy i skupiła się mocno, żeby tylko móc zobaczyć wyraźnie twarz gościa.
- Zayn? - zdziwiła się.
Chciała się poderwać do siadu, ale mulat ją powstrzymał.
- Zemdlałaś, nie wstawaj.
- Czemu mnie prześladujesz? - zachichotała.
- Słucham? - Uniósł brwi zdziwiony. - Ja cię prześladuję?
- Ostatnio często się spotykamy, nie uważasz?
Malikowi nie pasowało jej zachowanie. Nie była sobą.
- Piłaś? - zapytał podejrzliwie i przyjrzał się jej uważniej.
- Bo to raz - prychnęła.
Mulat zmarszczył czoło, nic nie mówiąc.
- Daj mi spokój! - krzyknęła nagle.
Odepchnęła mężczyznę i złapała się za głowę.
- Przez ciebie kręci mi się w głowie i nie widzę wyraźnie! - pisnęła. - Spadaj stąd!
Zayn złapał ją za ramiona i potrząsnął.
- Uspokój się i spójrz na mnie - rozkazał.
- Nie - warknęła groźnie.
- Mayson.
- Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! - Szamotała się.
Wiedział, że jeśli jej nie uspokoi, to ktoś zaraz przyjdzie ich skontrolować i nie uda mu się jej pomóc.
- Spójrz na mnie w tej chwili! - podniósł głos.
Podziałało.
Wlepiła w niego wystraszone spojrzenie. Prawie się rozpłakała.
- Brałaś coś jeszcze oprócz alkoholu? - spytał ostrożnie.
- Ja... Nie, nie przypominam sobie. Nie byłam aż tak pijana - odpowiedziała zmieszana.
- Masz bardzo poszerzone źrenice i zachowujesz się niespokojnie, a wcześniej zemdlałaś - zaczął. - Ktoś nafaszerował cię narkotykami.
Missi wytrzeszczyła oczy.
- Jak to?
- Nie wiem, ale nie podoba mi się to miejsce. Nie powinnaś tu pracować - powiedział z przekonaniem.
- Nie będziesz mi mówił, co mam robić - oburzyła się. - Nie musisz się mną zajmować. Poradzę sobie.
- Upijając się?
- Skąd wiesz, że pije?
- Widzę jak wyglądasz. - Zlustrował ją spojrzeniem. - Jesteś praktycznie przeźroczysta.
- Nie powinno cię to interesować - mruknęła.
Malik westchnął zniecierpliwiony. Nie rozumiał samego siebie.
Czemu jeszcze tu był?
- Wiem, że nie powinno, ale z jakiegoś powodu coś ciągle sprowadza mnie tam, gdzie ty jesteś. Traktuj to jak chcesz, ale to nie może być przypadek. - Wzruszył ramionami.
Nie odpowiedziała.
- Muszę wracać do domu. Wychodzisz teraz ze mną, czy dalej pozwolisz się im faszerować? - zapytał z nadzieją, że uzyska oczekiwaną odpowiedź.
Milczała jak grób.
- Jak sobie chcesz - rzucił i podszedł do drzwi. - Myślę, że to był ostatnia szansa, żebym mógł coś zrobić w twojej sprawie. Żegnaj, Mayson. Nie zrób sobie krzywdy.
Posłał jej ostatnie, niewzruszone spojrzenie i zniknął za progiem.
Została sama.
Sama z mętlikiem i ciężarem w klatce piersiowej.
Dlaczego została?
Była zwyczajnie uparta.
***
Tomlinson właśnie przekroczył granicę Stanów Zjednoczonych.
Jak mu się to udało? Lepiej nie wiedzieć.
Zawsze dopinał swego. Teraz musiał tylko znaleźć spokojne miejsce, żeby zrealizować swój plan.
Plan doskonały.
----------------------------------------------------------------------------------------------
JESTEM!!!
Pewnie długo mnie wyczekiwaliście xD
Odzyskałam mój ukochany komputerek i teraz postaram się wynagrodzić wam tak długą przerwę w opowiadaniu.
Mam nadzieję, ze ciągle ze mną jesteście.
Kocham! xoxoxo
Omg czym te dupki ją faszerują? ;-; pewnie to co Zayn wozi ma z tym coś wspólnego ;-; czekam na następny ;** ❤❤
OdpowiedzUsuń