8 września 2015

19.

Mayson starała się z całych sił, żeby w końcu chłopiec mógł zasnąć. Przeczytała mu już trzy bajki, opowiedziała kilka zmyślonych historyjek i nawet zaśpiewała kołysankę, ale to wszystko zdało się na nic. Nie umiała poradzić sobie z małym dzieckiem. Co prawda, nigdy nie miała młodszego rodzeństwa, więc nie wiedziała jak to jest. W momencie, kiedy na zegarze wybiła pierwsza w nocy, zaczęła błagać Boga o pomoc.
- Chcę do mamusi - załkał chłopiec. - Gdzie jest moja mamusia?
- Twoja mamusia jest u koleżanki i przyjedzie po ciebie jutro. Obiecuję ci, ze tutaj nic ci się nie stanie. Jesteś z nami bezpieczny - mówiła ciepłym głosem, nie chcąc go niepokoić.
- Boję się.
- Czego, Mike? Czego się boisz? - spojrzała mu prosto w wystraszone, brązowe oczy.
- Duchów i ciemności - wyszeptał, jakby w sekrecie. - Ale nie mów wujkowi Zaynowi, dobrze? Będzie się ze mnie śmiał.
- Myślę, że wujek już dawno śpi i nigdy by się z ciebie nie śmiał. Uwierz mi. A teraz ja mam dla ciebie propozycję.
Zayn umieścił Mike'a w swoim pokoju, a sam ułożył się na kanapie. Nie chciał robić problemu dziewczynie, więc zostawił jej pokój gościnny tak, jak miała go do tej pory. Sądził, że chłopiec uśnie i tym sposobem będzie miał go z głowy.
Byłby przekonany, że Mike już dawno spał, gdyby nie hałas w kuchni. Ostrożnymi krokami zbliżył się do pomieszczenia, a to co zobaczył bardzo go zaskoczyło. Missi i Mike siedzieli na blacie kuchennym i raczyli się mlekiem. Uśmiechali się do siebie, co wyglądało naprawdę uroczo. Przez chwilę zapatrzył się na szeroko uśmiechniętą dziewczynę i jej skąpą piżamę.
Czemu ciągle ją zakładała? Nie miała innej?
Komisarz przekonał się już za pierwszym razem, że ta piżama była bardzo dekoncentrująca.
- Zayn? Czemu nie śpisz? - szatynka wytrąciła go z zamyślenia.
- Chyba powinienem zadać wam to samo pytanie - odgryzł się.
Mężczyzna podszedł do nich i oparł się tyłem o blat tuż obok Missi. Ona wystawiła w jego kierunku swoją szklankę, który była do połowy pusta.
- Nie, dziękuję - odmówił z lekkim uśmiechem. - Nie mam problemów ze snem.
- Ja też nie. - Wzruszyła ramionami. - Ale uwielbiam zimne mleko przed snem.
Mulat pochylił się, żeby być bliżej ucha Mayson i wyszeptał:
- Nie chciał zasnąć?
Wstrzymała oddech, kiedy poczuła ciepły oddech na swojej skórze. Była na siebie zła za te wszystkie reakcje na mulata. Sam komisarz był zaskoczony reakcją, jaka pojawiła się w jego organizmie. Miał wrażenie, jakby jego ciało lgnęło to niewinnej dziewczyny.
- Nie mógł - odpowiedziała normalnym tonem.
- Dlaczego?
- Nie mogę zdradzić. - Uśmiechnęła się zaczepnie. - To nasza tajemnica, prawda Mike?
- Tak - przytaknął chłopiec, machając radośnie nogami.
Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało. W kuchni panowała kompletna cisza, przerywana odgłosem picia mleka przez dziecko. Widać było, że bardzo mu smakowało.
Mike ziewnął, szeroko otwierając buzię i oddał szklankę Missi.
- Idziemy spać?  - zapytała dziewczyna z nadzieją, że odpowiedź będzie twierdząca.
- Tak - wymamrotał, a Zayn widząc że mały starał się zejść na podłogę, złapał go i zsadził.
- Mi też pomożesz? - zażartowała Mayson.
Komisarz bez większego zastanawiania się złapał dziewczynę za biodra i jednym, zwinnym ruchem postawił ją na podłodze. Zdziwiona szatynka wytrzeszczyła na niego oczy.
- Ja tylko żartowałam - przyznała, rumieniąc się.
- Gdybym miał możliwość, zrobiłbym to ponownie - odpowiedział.
- Dziękuję - odchrzaknęła jeszcze bardziej speszona, wracając do normalnego wyrazu twarzy. - Dobranoc, Zayn.
- Dobranoc, Missi.
Mayson z uśmiechem pobiegła za chłopcem, który zdążył się wczołgać na łóżko i przykryć kołdrą.
- Gotowy na sen? - puściła do niego oczko i poprawiła pościel.
- Tak, ale chcę żebyś ze mną została. - Posłał jej błagające spojrzenie.
Nie mogła mu odmówić. Miał oczy tak bardzo podobne do oczu komisarza. Wpatrywała się w nie przez chwilę, a potem odpowiedziała:
- W taki razie zrób mi trochę miejsca.
Chłopiec z chichotem ustąpił na bok, a Missi ułożyła się tuż obok niego.

***

Poniedziałkowy poranek zaczął się bardzo miło. Mayson została obudzona przez pocałunek w policzek. Zaskoczona otworzyła oczy i ujrzała uśmiechniętą buzię Mike'a.
- Dzień dobry! - krzyknął radośnie.
- Dzień dobry - odpowiedziała lekko zachrypniętym głosem. - Jak ci się spało?
- Super! - klasnął w dłonie. - Nie przyszły żadne duchy.
- Mówiłam ci, ze tutaj jesteś bezpieczny. - Posłała mu ciepły uśmiech. - Kiedy wstałeś?
- Wujek Zayn mnie obudził.
Mayson zmarszczyła czoło, zastanawiając się czy dobrze usłyszała.
- Wujek Zayn? - dopytała na wszelki wypadek. - Co twój wujek tutaj robił?
- Chciał sprawdzić czy jeszcze śpię, a potem patrzył jak śpisz i kazał mi nie mówić, że wyglądasz ładnie z potarganymi włosami i że słodko pochrapujesz.
Jakim cudem takie małe dziecko umiało zapamiętać takie szczegóły?
Jak tylko chłopiec zorientował się, że zdradził tajemnicę Malika, zakrył usta rączkami i otworzył szeroko oczy.
- Naprawdę tak powiedział? - zapytała niby obojętnie.
Mayson zarumieniła się nieznacznie, co nie zależało od niej.
- Tak, ale nie powiesz wujkowi, że ci powiedziałem? - jego duże oczy praktycznie błagały.
- To będzie nasza tajemnica. - Mayson puściła do niego oczko. - To już kolejna.
Mike przytulił ją, mocno ściskając ją wokół szyi. Dziewczyna zaśmiała się głośno i go połaskotała. Chłopczyk odskoczył na poduszkę, śmiejąc się wniebogłosy.
- Co się tutaj dzieje? - głos komisarza przerwał ich wesołą zabawę.
Missi zawstydziła się swoim porannym wyglądem, więc szybko przeczesała włosy i przetarła oczy. Czuła, ze już dawno powinna być w łazience, a okres jeszcze trwał.
- Ciocia Missi jest super! - wykrzyknął uradowany Mike.
- Ciocia? - zdziwił się Zayn i niósł jedną brew lekko zbity z tropu.
- No ty jesteś moim wujkiem, a to jest moja ciocia. Przecież mieszkacie razem, prawda? - wytłumaczył, patrząc na mulata jak na mądrego inaczej.
Mayson prychnęła, próbując powstrzymać śmiech. Syn Malika myślał, że byli parą. Nawet nie był świadomy tego, jak bardzo się mylił.
- To nie... - zaczął Zayn, ale maluch mu przerwał.
- Chodźmy na śniadanie.
Wybiegł z pokoju, potykając się na progu. Mulat w ostatniej chwili złapał go za ramię, więc nic się nie stało. Dziecko w ramach podziękowania przytuliło się do jego nogi i uciekło. Szatynka wygrzebała się z pościeli i stanęła na podłodze. Zayn czekał na nią przy drzwiach, nie spuszczając z niej wzroku. Nie umiał tego zrobić. Speszona szatynka obciągnęła w dół swoje kuse spodenki. Czuła się niekomfortowo w samej piżamie tym bardziej, ze była bez stanika. Wyminęła mężczyznę w drzwiach, a on poszedł za nią.
- Masz inną piżamę? - zapytał nagle, wyrównując krok.
- Co jest z tą nie tak? - Spojrzała na niego kątem oka.
- Sprawia, że się na ciebie gapię, a to sprawia, że czuję się głupio.
- Ja... - zacięła się.
Co mogła powiedzieć na tak szczere słowa komisarza.
- Ja... - zaczęła ponownie, ale nie mogła dokończyć.
- Po prostu postaraj się znaleźć coś, co zakrywałoby więcej twojego ciała.
Gorączkowo przytaknęła głową i wlepiła wzrok w podłogę przed sobą.
- Widzę, że się dogadujecie. - zagadnął, zmieniając temat.
- Chyba tak - odchrząknęła.
- Dziękuję, że mi pomagasz.
- Nie ma za co.
Zayn obserwował ją uważnie spod na wpół zamkniętych powiek. Lubił obserwować jej twarz  i wszystkie grymasy, które się na niej pojawiały. Jeszcze bardziej lubił widok jej rumieńców, kiedy była zawstydzona. Nie mógł narzekać na widok jej rozpraszającego ciała. Sam nie wiedział, co się z nim działo. Przecież znali się tak krótko. Jego prośba o zmianę piżamy była głupia, ale to mogło być jedynym wyjściem, żeby przestał wyglądać jak zboczeniec.
- Dlaczego nie jesteś w pracy? - zapytała, spoglądając w górę.
Dla większej pewności skrzyżowała ramiona na piersi.
- Zadzwoniłem, że się będę później. Poczekam aż Daisy go odbierze.
- A jeśli nie zrobi tego do południa?
- Wtedy zostanę w domu. - Wzruszył ramionami i popatrzył przed siebie.
Dotarli do kuchni, gdzie Mike czekał przy stole.
- Myślałem, że się zgubiliście - zażartował z cwaniacką miną. - Albo, że zaczęliście się całować tak jak mamusia z tatusiem.
Malik zaniemówił i dla niepoznaki poczochrał chłopca po głowie, przechodząc na przeciwną stronę pomieszczenia. Szatynka przygryzła wargę na wyobrażenie jej i komisarza całujących się.
- Co chcesz na śniadanie - zapytała Missi. - Coś z mlekiem?
- Poproszę kakao.
Chłopiec pokazał swój popisowy uśmiech, więc Mayson zmiękło serce.
- A ty co sobie życzysz? - tym razem zwróciła się do zamyślonego mulata.
- Ja? - Wskazał na siebie palcem.
- Tak, ty. - Wywróciła oczami i wyciągnęła urządzenie do robienia kanapek na ciepło. - Ja już wybrałam.
- Poproszę to samo - rzucił, obserwując jej zgrabne ruchy.
Czuła się bardzo swobodnie w jego mieszkaniu. Tego nie dało się nie zauważyć. Malik cieszył się, że nie onieśmielał dziewczyny, bo naprawdę to było ostatnią rzeczą jakiej by chciał. Był świadomy, że wkrótce będą musieli się rozstać, ale nie dopuszczał tego do siebie zbyt często. Cieszył się tym, co było teraz. Zawsze był samotnikiem. Lubił przebywać sam w cichym mieszkaniu, ale teraz to minęło. Nie pamiętał jak wyglądały dni bez ciągłego gadania Mayson. Nie był gotowy na kolejną zmianę. Coraz bardziej lubił tą zadziorną dziewczynę.
- Gotowe.
Szatynka postawiła przed dzieckiem kakao i kanapki z masłem, a następnie zajęła się kończeniem ich śniadania. Chwilę później na stole stał talerz pełen kanapek z szynką i serem.
- Pyszności - mruknął komisarz i dosiadł się do chłopca.
Missi zobaczył gazetę i nagle przypomniało jej się, że dzisiaj o piętnastej był umówiona na rozmowę o pracę. Nie chciała zaczynać tego tematu przy dziecku, bo nie wiedziała jak Zayn zareaguje.
- Kiedy mama przyjedzie? - zapytał chłopiec z pełną buzią.
Okruszek bułki opadł na stół.
- Myślę, że jak najszybciej - odpowiedział sucho komisarz.
Mayson potraktowała go surowym spojrzeniem, którego nie wziął do siebie. Zayn coraz bardziej odczuwał złość względem Daisy choćby dlatego, jak zachowała się wczoraj. Zostawiła mu swoje dziecko na noc i nawet nie raczyła zadzwonić i zapytać czy wszystko w porządku.
Siedzieli w ciszy i konsumowali śniadanie, kiedy energicznie zapukała do drzwi.
- Jedz, ja otworzę. - Missi zerwała się z krzesła i szybkim krokiem znalazła się przy drzwiach.
Otworzyła je i zobaczyła tego, kogo się spodziewała.
Kogo wszyscy się spodziewali.
- Cześć - przywitała się z krzywym uśmiechem.
Daisy miała podpuchnięte, przekrwione oczy, niewyraźną minę i poplątane włosy. Najprawdopodobniejszą wersją było, że dopiero wyszła od swojej koleżanki, nie będąc nawet w domu.
- Przyszłam po syna - dodała, kiedy Mayson przyglądała jej się badawczo.
- Je śniadanie - rzuciła chłodno i przepuściła ją w drzwiach.
Kobieta natychmiast popędziła do wspomnianego pomieszczenia i podbiegła do dziecka.
- Kochanie! - Ucałowała go w oba policzki, nie zważając na fakt, ze Mike był w trakcie przełykania kanapki. - Stęskniłam się za tobą. Strasznie przepraszam, że musiałeś tu nocować.
- Ja też za tobą tęskniłem.
Malec ściskał ją przez kilka minut. Kobieta kucała przy krześle na którym siedział i uważnie mu się przyglądała.
- Wszystko w porządku? Byłeś grzeczny?
- Tak, mamo. - Uśmiechnął się szeroko. - Prawda, ciociu?
Daisy zdziwionym wzrokiem powędrowała na twarz Missi. Była zaskoczona, że jej syn wziął tą obcą dziewczynę za swoją ciocię.
- Ale kochanie, to nie jest...
- Myślę, że musicie już iść - przerwał jej Zayn. - Ciocia i ja mamy kilka spraw na głowie.
- Cześć, Zayn - Daisy przywitała się, prostując nogi. Wcześniej był zbyt przejęta dzieckiem, żeby go zauważyć. - Jak się masz?
- W porządku, dziękuję - uciął krótko. - Naprawdę się spieszymy.
- Dobrze - wymamrotała pod nosem i złapała chłopca za rękę. - Pożegnaj się, Mike.
Chłopiec podszedł do szatynki i objął ją w pasie. To samo zrobił z Malikiem, którego oczy zdradzały, że był lekko oszołomiony. Nie przywykł do przebywania z dziećmi. Kiedyś nawet ich nie lubił.
W trakcie, kiedy Mayson ubierała chłopca w buty i kurtkę, Zayn i kobieta stali w drzwiach.
- Jeszcze raz dziękuję, Zayn. - Daisy zeskanowała wzrokiem swojego byłego narzeczonego. - Do zobaczenia.
Komisarz nie odpowiedział tylko poczekał aż zniknie na klatce schodowej i zamknął drzwi odrobinę za głośno. Wrócił do kuchni, gdzie zastał sprzątającą dziewczynę.
- Mike jest bardzo słodki i ma piękne oczy - powiedziała, zmywając naczynia.
Mulat oparł się o framugę drzwi i skrzyżował ręce na torsie. Modlił się, żeby w końcu poszła się przebrać, bo nie wiedział, jak długo uda mu się powstrzymywać jego testosteron.
Mayson nie mogła narzekać na brak seksownej figury i ładnego ciała.
- Naprawdę? Nie przyglądałem mu się - bąknął rozkojarzony.
Mayson skończyła doprowadzać miejsce do porządku i podeszła do mężczyzny. Zatrzymała się tuż przed nim i popatrzyła mu prosto w oczy.
Zrobiła to dłużej niż przystało na normalne spojrzenie. Chciała, żeby odebrał to inaczej.
- Dokładnie jak twoje - wyszeptała i go wyminęła.
Zayn zacisnął zęby i odprowadził dziewczynę wzrokiem.

***

Malik przygotował się do pracy, żeby zdążyć jeszcze przed południem. Zauważył, że Missi czaiła się i chodziła zamyślona. Zatrzymał się przed lustrem na korytarzu, żeby sprawdzić czy wszystko pasowało.
- Co się dzieje? - zapytał, poprawiając węzeł krawatu.
Zerknął na nią w odbiciu. Dziewczyna przygryzał wargę i wodziła wzrokiem na wszystkie strony.
- Mayson - zniecierpliwiony odwrócił się do niej przodem. - O co chodzi? Co chcesz mi powiedzieć? Chodzisz za mną odkąd Daisy zabrała Mike'a.
- Bo jest taka sprawa - zaczęła niepewnie. - Niedawno znalazłam w gazecie ciekawe ogłoszenie o pracę.
- I? - Uniósł brew, wsuwając dłonie do kieszeni spodni.
- Zadzwoniłam tam i dzisiaj o piętnastej mam rozmowę kwalifikacyjną. To jest praca w pobliskim markecie - wyrzuciła z siebie na jednym wdechu.
- Nie ma mowy - zaprzeczył z kamienną twarzą. - Nie zgadzam się. Nie pójdziesz tam dzisiaj, ani jutro, ani nigdy.
- Ale...
- Koniec dyskusji - uciął.
Szatynka zacisnęła zęby i pięści.
Tak bardzo liczyła, ze jednak się zgodzi.
- Pojedź tam ze mną - prosiła.
- Ty nic nie rozumiesz - westchnął. - To nie będzie tylko dzisiaj. Jeśli cię przyjmą będzie musiała tam być codziennie od rana do wieczora.
- Będę wśród ludzi.
- Własnie! - zdenerwował się. - Będą tłumy  i nawet nie zorientujesz się, że coś jest nie tak. Pamiętasz tego grubego faceta, który cię zaczepił przy kasie w sklepie?
- Tak - przyznała cicho i spuściła wzrok.
- Missi, ja... - urwał. - Spójrz na mnie.
Pokręciła przecząco głową i splotła drżące palce. Bała się, że tak będzie wyglądało jej życie. Że ciągle będzie musiała się ukrywać.
- Mayson - rzucił ostrzegawczo. - Podnieś głowę.
Dziewczyna nie zareagowała, więc podszedł do niej, delikatnie złapał jej podbródek i uniósł, żeby skrzyżować ich spojrzenia.
- Nie robię ci tego na złość - wyjaśnił cicho. - Banda Tomlinsona naprawdę dobrze się ukrywa i póki co, wyłapaliśmy tylko garstkę ludzi. To nie jest takie proste.
- Pracujecie nad tym już tak długo - jęknęła. - Chciałabym móc żyć normalnie.
- Będziesz, obiecuję ci to - mówiąc to, patrzył jej głęboko w oczy.
- Obiecujesz? - zapytała z nadzieją.
- Tak.
Skinęła głową, nie spuszczając z niego wzroku.
- Nie chcę, żeby coś ci się stało. Nie wybaczyłbym sobie tego.
- Bo jesteś moim opiekunem?
- Nie.
- Więc dlaczego?
- Bo naprawdę się o ciebie troszczę.

***

- Dziękuję, że mnie ze sobą zabrałeś. - Mayson oparła głowę o zagłówek i przymknęła oczy. - Zwariowałabym, gdybym musiała siedzieć w mieszkaniu sama przez cały dzień.
- Przepraszam, że tak wyszło z tą praca, ale naprawdę nie mogę się zgodzić - powtórzył po raz kolejny.
Zayn czuł się winny, że Missi nie mogła prowadzić normalnego życia dwudziestopięciolatki. Chciał jej to w jakiś sposób wynagrodzić, ale nie miał wielu pomysłów.
- W porządku. Pogodziłam się z tym - westchnęła. - Proszę, przestań przepraszać. To robi się nudne. Zostaw to na następną okazję.
- Jak sobie życzysz - rzucił z lekkim uśmiechem.
Dojechali na miejsce kilka minut po jedenastej. Komisarz przepuścił ją w drzwiach i razem wjechał winda na odpowiedni piętro. Tuż po wyjściu z windy natknęli się na Horana.
- Widzę, że romans kwitnie - zażartował. - Witam piękną panią. - Ukłonił się.
Szatynka obrzuciła go obojętnym spojrzeniem i przysunęła się bliżej mulata, wsuwając dłoń pod jego ramię.
- Idź sobie, Horan. Nie mam ochoty na przekomarzanki - odpowiedział komisarz.
- Była narzeczona popsuła ci humor? - blondyn ciągnął swoje złośliwości.
- Odwiedziła cię? - Zayn uniósł sarkastycznie brew. - Mogłem się tego domyśleć.
- Tak jakby ją przenocowałem. - Blondyn wzruszył ramionami niewinnie.
Jednak w jego oczach pojawił się błysk, który zdradzał, że nie skończyło się tylko na spaniu.
- Świetnie. Gdyby to mnie obchodziło tak bardzo, jak mnie nie obchodzi - rzucił mulat, kończąc rozmowę.
Złapał Mayson za dłoń i pociągnął w stronę swojego biura. Po drodze przywitali się z Harrym i Bellą. Missi zajęła miejsce na biurowej kanapie Malika, a on rozsiadł się za biurkiem i otworzył laptop.
- Co chcesz robić? - zapytał jej chociaż wiedział, że nie miała dużego wyboru.
- Posiedzę i popatrzę jak pracujesz - uśmiechnęła się zadziornie.
- Słucham?
Usta Zayna nie wyrażały rozbawienia, ale oczy tak. Dziewczyna nauczyła się to zauważać.
- Ty patrzysz na mnie jak gotuję, więc ja popatrzę jak pracujesz.
- W porządku. - Zadrżał mu kącik ust, które jednak nie wykrzywiły się w uśmiechu. - Przykro mi, ale jesteś na mnie skazana przez cały dzień.
- Kto powiedział, że jest mi przykro? - Posłała mu figlarny uśmiech i zachichotała.

Czy coś rodziło się między tą dwójką?

1 komentarz: